Wpływ twórczości Fryderyka Chopina na literaturę gitarową
Już Wielki Ludwig van Beethoven, po usłyszeniu w Wiedniu (jednej z dwóch obok Paryża ówczesnych Mekk Europejskiej i światowej muzyki) genialnego gitarzysty i reformatora gitary Mauro Giulianiego, który położył podwaliny pod wiele technik gry. Był nie tylko geniuszem gitary lecz także fenomenalnym i bardzo płodnym kompozytorem, a także równie genialnym pedagogiem tego instrumentu, który wykształcił grono fenomenalnych wirtuozów -kompozytorów, na czele z naszymi dwoma Wielkimi rodakami Janem Nepomucenem Bobrowiczem i Feliksem Horeckim, wypowiedział następujące słowa:
„Gitara sama dla siebie jest już małą orkiestrą”
Ludvig van Beethoven
Narzuca się pytanie
Jakie było zdanie naszego Wielkiego rodaka o gitarze oraz czy może w swoich artystycznych jak i życiowych podróżach, poznał się z jakimiś ówcześnie mu żyjącymi Wielkimi Gitarzystami. Nasz Geniusz, Fryderyk Chopin, który przecież żył w tej samej Epoce Romantyzmu co Wielki Beethoven. Jakie było zdanie naszego Wielkiego rodaka o gitarze oraz czy może w swoich artystycznych jak i życiowych podróżach, poznał się z jakimiś ówcześnie mu żyjącymi Wielkimi Gitarzystami . ,
W dalszej części tej małej rozprawy spróbujemy odpowiedzieć na te i z tym z powiązane pytania.
Fakty
Wiemy doskonale z poszukiwań badaczy muzykologów, iż wielu słynnych kompozytorów ówcześnie żyjących, będących gwiazdami pierwszego firmamentu, jak choćby Franz Schubert czy Gioacchino Rossini grali na gitarze. Mieli o niej bardzo dobre zdanie, używali jej niejednokrotnie jako instrumentu pomocniczego do komponowania, a także nawet niekiedy pisali na ten instrument, nie mówiąc już o najgenialniejszym skrzypku Wszech czasów – jak o nim wówczas mówiono i podejrzewano, że zaprzedał duszę diabłu w zamian za tak Niespotykany Talent – Nicolo Paganinim, który był również genialnym gitarzystą, popełnił także dużo kompozycji na ten instrument, różnych form mniejszych i większych, sonat, a także utworów kameralnych z gitarą, gdzie gitara jest instrumentem zarówno na pierwszym planie (wiodącym) jak i towarzyszącym.
Ba! Ów niezrównany i niedościgniony Maestro skrzypiec często, wszem i wobec powtarzał wielokrotnie, że to gitarze zawdzięcza bardzo wiele, także wiele technik, jak np. arpeggio przeniósł z gitary na skrzypce, w sposób już bardzo rozbudowany i doskonały. Nie jest nawet do końca jasne w przypadku Paganiniego, czy jako dziecko w domu swojego ojca, pierwej niż ze skrzypcami, nie zapoznał się czasem z gitarą!.
Te i inne temu podobne fakty, a udowodnione ponad wszelką wątpliwość, raz jeszcze i po raz kolejny, skłaniają nas – gitarzystów, muzykologów i badaczy historii gitary na wszelkich jej gruntach, do ponownego zastanowienia się jak było w takim razie wypadku samego Chopina ?
Czy Chopin znał gitarę, gitarzystów? Jakie miał zdanie o niej, jako o instrumencie,bądź co bądź, słabszym od fortepianu w sferze stricte głośności? Czy podobały mu się kompozycje gitarzystów? Otóż wiemy ponad wszelką wątpliwość, że Fryderyk Chopin poznał się osobiście z jednym z największych reformatorów gitary i genialnym gitarzystą hiszpańskim Fernando Sorem, do tematu ich znajomości jeszcze powrócimy.
Uczniem Sora był jeden z największych gitarzystów polskich XIX w. Stanisław Prus Szczepanowski (zaledwie rok młodszy od Chopina ). Tak się akurat złożyło, iż rok po śmierci swojego mistrza, Szczepanowski koncertował w sali Herza w Paryżu. Na koncercie tym byli obecni m.in. Chopin , Liszt i Kalkbrenner – wszyscy oni wówczas okrzykują Szczepanowskiego największym gitarzystą tamtej epoki! Sam Szczepanowski wiele lat spędził w Szkocji, w której to Chopin na parę lat przed śmiercią często koncertował. Po Szczepanowskim rodzina otrzymała w spadku gitarę słynnego lutnika Panormo , na której wyryto w jęz. francuskim całą historię koncertów Szczepanowskiego: Paryż – Londyn – Bruksela itd.
Są tam także nazwiska osób darzących go przyjaźnią, a wśród nich George Sand, z którą jak doskonale wiemy, Chopin był bardzo związany do tego stopnia, że wielu traktowało ich jak małżeństwo. Mieli oni wspólnych znajomych ze świata Sztuki m.in.malarza Delacroix, który to wiele razy portretował Chopina, a także wśród polskiej emigracji – w tym Mickiewicza i właśnie Szczepanowskiego !
Bobrowicz Chopin
Wspomniany powyżej Liszt, nazwał innego naszego Wielkiego Gitarzystę i kompozytora tamtych czasów Chopinem gitary – chodzi tu mianowicie o Jana Nepomucena Bobrowicza (do tematu ewentualnej znajomości Bobrowicza z Chopinem i ich powiązań także jeszcze powrócimy tutaj parokrotnie). Stało się to z kolei po wysłuchaniu jednego z jego koncertów w Wiedniu/Lipsku, zdania badaczy są nieco niejasne w tym temacie i jakoby podzielone.
Oczywiście, taka rekomendacja (choć już wielokrotnie potem wykorzystywano w tym celu nazwisko naszego Wielkiego rodaka, przy recenzjach wystawianych innym znakomitym genialnym wirtuozom różnych instrumentów), świadczyła zawsze o największej Maestrii wykonawcy i niejako z automatu otwierała wszelkie drzwi dla obdarowanego nią szczęśliwca!
Czy Bobrowicz i Chopin znali się osobiście? Czy się poznali przy jakiejkolwiek okazji, na jakimś koncercie, czy – co jeszcze bardziej prawdopodobne, bo jak na onczas było bardzo w modzie, na jednym z licznych salonowych spotkań? Tego niestety na 120% nie wiemy, jednak z pewnością graniczącą ze 100%, prawie na pewno możemy stwierdzić, że TAK.
Przemawia za tym co najmniej parę bardzo poważnych przesłanek. Pierwszą z nich jest niewątpliwie to, iż byli oni nader częstymi gośćmi w domu pewnej bardzo znanej w kręgach muzycznych, saksońskiej damy Henrietty Voight, w której to domu przez wiele lat odbywały się liczne spotkania. Dla wielu najwybitniejszych postaci muzyki tamtych czasów bywanie u niej należało już nieomal do rytuału.
Z Największych Gwiazd bywali tam m.in.:Chopin, Mendelssohn-Bartholdy, Schumann wraz z małżonką Clarą Wieck (Schumann), Louis Spohr i właśnie J.N.Bobrowicz . To tylko wybrane z wielu innych Wielkich Nazwisk tamtego czasu.
Dama owa (gospodyni) prowadziła bardzo precyzyjnie nieraz dzienniki owych spotkań, można by rzec wspomnienia, z dokładnymi opisami, kto był, co grano, kto z kim i czyje utwory i jakie wykonywał, z kim ona grała itd. Sama była bowiem uznaną i cenioną pianistką. Wielu dedykowało jej swoje utwory, w tym szczególnie z nią związany Mendelssohn oraz Schumann, z którym owa dama była również bardzo zżyta.
Z tych właśnie zapisków dowiadujemy się, iż niejednokrotnie obecni równocześnie byli Chopin jak i Bobrowicz . Zaś z jej pamiętnika dowiadujemy się jeszcze więcej, widzimy tam także szereg autografów, których niestety autentyczności badacze nie są na 120% pewnymi w niektórych przypadkach.
Jednak z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa możemy wysnuć tezę, iż Bobrowicz pokazywał Chopinowi swoje transkrypcje mazurków Chopina z opusów .6 i .7, a podczas jednego z koncertów wspomnianej powyżej żony Schumanna w 1833 r. w domu Henrietty w Lipsku, wykonał je w obecności m.in.Chopina i Liszta i to właśnie wtedy ponoć Liszt miał go okrzyknąć Chopinem gitary!
Przy tej okazji koniecznie należy podkreślić, iż właśnie owe Mazurki z opusów .6 i .7 Chopina , a przetranskrybowane przez Bobrowicza na gitarę, były najprawdopodobniej, wedle wszelkiej wiedzy muzykologów na ten temat, pierwszymi utworami Chopina transkrybowanymi na gitarę. Należy także zdać sobie sprawę, że te Mazurki były jednocześnie jednymi z pierwszych utworów Chopina opublikowanymi na obczyźnie. Wydała je Firma Fr. Kistnera w 1832 w Lipsku, zaś transkrypcje gitarowe Bobrowicza ukazały się zaledwie 4 lata potem, tj. w 1836 r. Widać po nich aż nadto wyraźnie, iż Bobrowicz przy pracy korzystał z publikacji oryginałów z przed 4 lat, bowiem przekład jest znakomity, pomimo zmian tonacyjnych w wersji gitarowej. W opusie 7-m pominął Bobrowicz co prawda Mazurek no.5, który jednakowoż nie nastręcza większych problemów w transkrypcji na gitarę, ale przełożył także opusy Chopina: 16, 17 i 18 – na dwie gitary, co jak się okazało, dało jeszcze wierniejszy obraz muzyki Chopina.
Trudno zatem przypuścić, wręcz niedorzecznością była by teza, iż publikacje te wyszły bez ostatecznej Zgody i Akceptacji samego Chopina , tym bardziej, iż nie tylko było to w tych samych latach ale i w tych samych Firmach wydawniczych.
Nieodżałowanym faktem pozostaje ten, iż partytury tychże ( tj. opracowań na 2 gitary) nie zachowały się do dzisiejszych czasów (chyba, że leżą gdzieś w szufladach tajemnych u jakiegoś wybitnego światowego kolekcjonera muzyki gitarowej lub co również prawdopodobne, gdzieś nie wiadomo gdzie np. na strychu w kufrze, bez wiedzy mieszkańców domu…)
Ponieważ z wielu bardzo dobrze udokumentowanych źródeł – nie pozostawiających najmniejszych wątpliwości, wiemy iż sam Chopin wypowiedział Wielce Wymowne słowa :
„Nie ma nic piękniejszego niż gitara , no chyba, że dwie.”
Fryderyk Chopin
Czyż zatem, sama przez się, nie narzuca się teza, iż wypowiedział on te słowa pod wpływem transkrypcji Bobrowicza i jego dzieł na 2 gitary właśnie? Rzecz jasna, po odsłuchaniu ich przy jakiejś nadarzającej się okazji, przez duet gitar?!
Arkadiusz Mikołajczuk